Jak nazwać ten gatunek? Tutaj! Film „niemal muzyczny” oparty na prawdziwych wydarzeniach. Takich projektów jest cała warstwa, ale nie wszystkim reżyserom udaje się ujawnić historię, nie niszcząc rzeczywistości. Jednocześnie stwórz obraz, w którym zakres wizualny i muzyczny jest idealnie połączony.
Spróbuję jeszcze raz - „Bohemian Rhapsody”, „Madonna: Birth of a Legend”, „Amy”, „Rocketman” - wszystko jasne, to są filmy muzyczne. Są o muzykach kultowych i pod wieloma względami o swoich fanach, którzy osobiście powiedzą „wierzcie” lub „nie wierzą”. Wydaje mi się, że z „niemal muzycznym” wszystko jest o wiele bardziej skomplikowane. Trzeba tu ujawnić nie „temat gwiazdy”, ale temat pewnego okresu (ten sam „W jazzie są tylko dziewczyny”), konkretnej wytwórni („Cadillac Records”), konkretnej historii („Życie w różu”) i tak dalej.
W Zielonej Księdze, dyskryminacja międzyrasowa, która panowała w Ameryce w połowie ubiegłego wieku, czego przykładem jest pewien twardy muzyk. To były czasy, kiedy czarni muzycy mieli już prawo występować dla białych, ale nie można było z nimi być przy tym samym stole i spać w tym samym pokoju.
Kiedy zacząłem oglądać film, spodziewałem się czegoś innego - walk, starć, ciągłego napięcia, ale dostałem coś nieoczekiwanego i przyjemnego. Co dokładnie? Historia białego włoskiego kierowcy i czarnego muzyka, wtulonych w świetną ścieżkę dźwiękową i świetne aktorstwo.
Tak więc włoski głupek, niepełnoetatowa głowa rodziny, traci pracę i dostaje szczęśliwy bilet w osobie murzyńskiego pianisty (lub, jak można to bardziej tolerancyjnie ująć, czarnego wirtuoza!), Który potrzebuje kierowcy, który potrafi rozwiązywać problemy z nietolerancyjnym społeczeństwem w dorosły sposób.
Jest tylko jeden problem - postać Viggo Mortensona, Tony'ego Chatterboksa, a on sam tak naprawdę nie odnosi się do osób o innym kolorze skóry. Ale! Dobry dla dobrych ludzi, a Don Shirley to dobry człowiek, nawet jeśli jest dokładnym przeciwieństwem Tony'ego Chatterboksa. Razem mają przed sobą długą drogę do przejścia przez Środkowy Zachód, gdzie rządzą ich własne prawa, a Zielona Księga dla Czarnych Podróżników jest bardzo istotna.
Cudowna gra kontrastem - Viggo Mortenson / Mahershala Ali, biel / czerń, sekularyzm i łatwowierność, erudycja i prostota, samotność i więzi rodzinne. Przedstawienie tej dwójki jest tak piękne, że po prostu nie widać reszty aktorów w kadrze.
Specjalne podziękowania dla Chrisa Bowersa, kompozytora filmowego, za ścieżkę dźwiękową. Z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom dobrej starej muzyki połowy ubiegłego wieku.
Film kategorycznie nie jest polecany fanom akcji - nie będzie go tutaj. Pojawi się przyjemny film o wydarzeniach historycznych, które miały miejsce, a ponadto stosunkowo niedawno. Postawiłbym go na tym samym poziomie, co Cadillac Records i Adrian Brody w mojej paradzie hitów kina „niemal muzycznego”.
Osobiście rozumiem, dlaczego otrzymano Oscary i Złote Globy, a także zaczynam rozumieć, dlaczego Mahershala Ali, który grał Dona Shirleya w tym filmie, staje się coraz popularniejszym aktorem w Hollywood, a nawet zastępuje Wesleya Snipesa jako Blade.
Szczegóły dotyczące filmu
P.S. Z całą swoją miłością do szczegółów znalazłem ciekawy fakt, który zawiera jednak spoiler dla nieobserwujących widzów - Don Shirley naprawdę poszedł do więzienia razem z Tonym Chatterboxem za to, że kierowca wepchnął w szczękę nietolerancyjnego policjanta. To prawda, że wydarzenia miały miejsce podczas kolejnej podróży muzyka, co nie zmienia sensu tego, co się stało. Pianista, prawnie uprawniony do jednego telefonu, zadzwonił do brata Prezydenta Kennedy'ego, Roberta, który był wówczas prokuratorem generalnym. Robert Kennedy naprawdę zbeształ policję, która wsadziła wybitnego muzyka za kratki.
Autor:Olga Knysh